Tak krzyczałby każdy zakochany facet do wybranki serca, gdyby „każdy zakochany facet” znał wyniki badań amerykańskiej Food and Drug Administration (FDA). Wyniki bowiem pokazują, że szminki zawierają sporo szkodliwych dla zdrowia substancji, z ołowiem na czele (przebadano 400 różnych marek). Okazało się, że niektóre szminki z bardziej szanowanych firm kosmetycznych, tzw. markowych, zawierają toksyny w swoich formułach, podczas gdy mniej znane i znacznie tańsze marki, nie (wyniki badan).
Czytając o ołowiu w internecie dowiemy się, że sole i tlenki ołowiu są trucizną kumulującą się w organizmie. Zaabsorbowane związki ołowiu przenikają do krwiobiegu, gdzie ołów wbudowuje się do czerwonych krwinek. Stąd 25-40% jego zawartości przenika do tkanek miękkich, około 15% do kości, a pozostała ilość jest wydalana. W kościach zostaje na 40 do 90 lat, podczas których stopniowo jest uwalniany (podtruwając organizm). Ołów kumulowany jest w postaci związków koloidalnych i krystalicznych, może się uwalniać pod wpływem zaburzeń metabolicznych lub stresu. Ołów silnie wiąże się z wieloma biopolimerami, takimi jak: białka, enzymy, RNA, DNA. W ten sposób ulega zaburzeniu wiele przemian metabolicznych. Skutkami toksyczności są: zaburzenia tworzenia krwi, nadciśnienie tętnicze, neuropatia, a także uszkodzenia mózgu. Udowodniono wchłanianie ołowiu przez skórę.
W ciągu naszego dość długiego życia nie jesteśmy w stanie uniknąć wchłaniania ołowiu. Ołów jest w powietrzu; jest jednym ze składników zanieczyszczających je. W pewnych miejscach świata jest go mniej, w innych więcej, ale jest. Zanieczyszczone są warzywa, zanieczyszczone owoce. Popularne w Polsce podroby są magazynem ołowiu wchłanianego przez zwierzęta. Zanieczyszczona może być woda i piasek w piaskownicy.
Nie jestem w stanie uniknąć kontaktu z ołowiem, ale mogę go zmniejszyć unikając niektórych źródeł. Myję dokładnie owoce i warzywa, nie zajadam się wątróbkami, serduszkami i nereczkami. Nie strzelam (strzelanie w zamkniętych pomieszczeniach również może podwyższyć poziom ołowiu w organizmie) i nie maluję ust.
Dla wszystkich pań które chcą (muszą) się malować, ale pragną to robić bez ołowiu, mam przepis na domowej roboty szminkę.
Domowa szminka
Rozpuścić składniki w słoiczku wstawionym do gorącej (nie gotującej się) wody. Gdy się dokładnie rozpuszczą i wymieszają, wyciągnąć słoik z wody i dodać składniki koloryzujące. Dokładnie wymieszane, gdy jeszcze ma płynną konsystencję, wlać do szminkowego pojemniczka (to chyba najtrudniejsza część). Nie napełniać do pełna. Należy zostawić troszkę miejsca, ponieważ szminka zwiększy lekko objętość podczas zastygania. Pozwolić porządnie ostygnąć. Przechowywać można w temperaturze pokojowej lub niższej (powyżej 25 stopni może zmięknąć).
Z podanego przepisu robimy bezbarwny, gładki balsam do ust, który działa odżywczo i ochronnie. Można jednakże dodać koloru, oczywiście z naturalnych składników.
Żeby uzyskać czerwoną barwę można (wg autorki przepisu) dodać 1/8 łyżeczki proszku buraczanego lub kropelkę czerwonego barwnika spożywczego (oczywiście naturalnego). Brązową barwę można nadać szmince dodając 1/4 łyżeczki kakao. Można eksperymentować z cynamonem i kurkumą. Ilości składników barwiących są oczywiście opcjonalne; dodaje się ich tyle, aby uzyskać odpowiadający nam odcień.
Można pokusić się również o zapach dodając kropelkę lub dwie olejku zapachowego. Osobiście nie jestem za tym. Lubię trzymać się zasady, że co zjadliwe, to nie zaszkodzi mojej skórze, a olejków zapachowych nie jadam (chociaż mogłabym spróbować ze spożywczymi, hmm)
Czytając o ołowiu w internecie dowiemy się, że sole i tlenki ołowiu są trucizną kumulującą się w organizmie. Zaabsorbowane związki ołowiu przenikają do krwiobiegu, gdzie ołów wbudowuje się do czerwonych krwinek. Stąd 25-40% jego zawartości przenika do tkanek miękkich, około 15% do kości, a pozostała ilość jest wydalana. W kościach zostaje na 40 do 90 lat, podczas których stopniowo jest uwalniany (podtruwając organizm). Ołów kumulowany jest w postaci związków koloidalnych i krystalicznych, może się uwalniać pod wpływem zaburzeń metabolicznych lub stresu. Ołów silnie wiąże się z wieloma biopolimerami, takimi jak: białka, enzymy, RNA, DNA. W ten sposób ulega zaburzeniu wiele przemian metabolicznych. Skutkami toksyczności są: zaburzenia tworzenia krwi, nadciśnienie tętnicze, neuropatia, a także uszkodzenia mózgu. Udowodniono wchłanianie ołowiu przez skórę.
W ciągu naszego dość długiego życia nie jesteśmy w stanie uniknąć wchłaniania ołowiu. Ołów jest w powietrzu; jest jednym ze składników zanieczyszczających je. W pewnych miejscach świata jest go mniej, w innych więcej, ale jest. Zanieczyszczone są warzywa, zanieczyszczone owoce. Popularne w Polsce podroby są magazynem ołowiu wchłanianego przez zwierzęta. Zanieczyszczona może być woda i piasek w piaskownicy.
Nie jestem w stanie uniknąć kontaktu z ołowiem, ale mogę go zmniejszyć unikając niektórych źródeł. Myję dokładnie owoce i warzywa, nie zajadam się wątróbkami, serduszkami i nereczkami. Nie strzelam (strzelanie w zamkniętych pomieszczeniach również może podwyższyć poziom ołowiu w organizmie) i nie maluję ust.
Dla wszystkich pań które chcą (muszą) się malować, ale pragną to robić bez ołowiu, mam przepis na domowej roboty szminkę.
Domowa szminka
- 1 łyżeczka wosku pszczelego;
- 1 łyżeczka masła kakaowego lub shea;
- 1 łyżeczka oleju kokosowego.
Rozpuścić składniki w słoiczku wstawionym do gorącej (nie gotującej się) wody. Gdy się dokładnie rozpuszczą i wymieszają, wyciągnąć słoik z wody i dodać składniki koloryzujące. Dokładnie wymieszane, gdy jeszcze ma płynną konsystencję, wlać do szminkowego pojemniczka (to chyba najtrudniejsza część). Nie napełniać do pełna. Należy zostawić troszkę miejsca, ponieważ szminka zwiększy lekko objętość podczas zastygania. Pozwolić porządnie ostygnąć. Przechowywać można w temperaturze pokojowej lub niższej (powyżej 25 stopni może zmięknąć).
Z podanego przepisu robimy bezbarwny, gładki balsam do ust, który działa odżywczo i ochronnie. Można jednakże dodać koloru, oczywiście z naturalnych składników.
Żeby uzyskać czerwoną barwę można (wg autorki przepisu) dodać 1/8 łyżeczki proszku buraczanego lub kropelkę czerwonego barwnika spożywczego (oczywiście naturalnego). Brązową barwę można nadać szmince dodając 1/4 łyżeczki kakao. Można eksperymentować z cynamonem i kurkumą. Ilości składników barwiących są oczywiście opcjonalne; dodaje się ich tyle, aby uzyskać odpowiadający nam odcień.
Można pokusić się również o zapach dodając kropelkę lub dwie olejku zapachowego. Osobiście nie jestem za tym. Lubię trzymać się zasady, że co zjadliwe, to nie zaszkodzi mojej skórze, a olejków zapachowych nie jadam (chociaż mogłabym spróbować ze spożywczymi, hmm)