Postanowiłam ograniczyć ilość zabawek mojego najmłodszego dziecka. Pomysł zaświtał po przecztaniu >Why I took my kids’ toys away {& why they won’t get them back}<. Zaczęłam myśleć o tym, przed Bożym Narodzeniem, kiedy to trzeba było wymyślić jakiś prezent dla Bąka. Myślałam, myślałam, a w głowie tylko jedna myśl: ON MA WSZSYTKO.
Maks prosił o "czerwony samochód wyścigowy, który mogę kierować sam" i nie chodziło mu o taki maluśki sterowany radiem, ale o taki "dorosły", na benzynę. Ostatecznie Gwiazdor przyniósł mu sterowane auto, które zostało zapomniane po dwóch tygodniach.
Pewnego dnia przyniosłam z pracy kilka pustych pudeł i spakowałam wszystkie zabawki. Synek widział co się dzieje, płakał widząc znikające w pudłach zabawki. Moje serce było rozdarte, ale wiedziałam, że robię dobrze. Miał mnóstwo różnych rupieci, ale się nimi nie bawił. Opróżniał po kolei pudła, tylko po to, żeby wyrzucić zawartość na podłogę. Bałagan był przerażający. Porozrzucane zabawki były wszędzie, porzucone i zapomniane.
W chwili obecnej mam pięć spakowanych pudeł pełnych zabawek, o których Maks nawet nie pamięta. Na kilka zabawek, którymi się bawi obecnie, zapracował sobie sam i na pewno będzie je pamiętał, gdy dorośnie.
Teraz ma dziesięć małych samochodzików, piętrowy garaż, kilka instrumentów muzycznych i wielką ciężarówkę. Ma również swoją plastyczną szufladę, pełną kredek, farb, papierków, nożyczek, kleju. Zatrzymałam też wszystkie książki. Ponadto jest posiadaczem ogromnego pudła, które w zależności od potrzeb jest rakietą, statkiem, łodzią podwodną albo garażem. Od czasu do czasu bawi się moim telefonem robiąc zdjęcia, filmiki albo nagrywając głosy. I to wszystko.
Dlaczego myślę, że zabawki nie są potrzebne?
Pamiętam moje dzieciństwo. Miałam trzy lalki, domek dla lalek (który Tato zrobił dla mojej siedem lat starszej siostry), zestaw sklepowy (koszyk z plastykowym jedzeniem) i małe pudełko klocków. Nigdy się nie nudziłam. Najlepsze zabawki były na podwórku. Latem: błoto na ciastka i chleb, rower albo skakanka, zimą: śnieg, sanki, łyżwy. Miałam też dwie fantastyczne koleżanki, z którymi po szkole prowadziłyśmy dom, szpital, restaurację, farmę. Byłyśmy razem na Marsie i Księżycu. Czytałam dużo, ale na własność miałam tylko dwie książki, reszta była z biblioteki. I byłam szczęśliwa!
Po tym, jak zredukowałam liczbę zabawek, mój Bączek znacznie częściej używa swojej wyobraźni. Uśmiecham się widząc go, gdy piecze truskawkowe i ananasowe ciasteczka z playdough (które, nawiasem mówiąc, sam przygotowuje) albo, gdy naprawia maszyny, które istnieją tylko w jego wyobraźni. Uśmiecham się widząc go, gdy dumnie oświadcza, że wszystko posprzątane.
Moje dziecko uczy się kreatywności, rozwija zamiłowanie do muzyki i sztuki. Zwraca większą uwagę na otaczający go świat i rzeczy, które są naprawdę ważne. Spędza więcej czasu rysując i malując. Często oferuje mi swoją pomoc i gotujemy razem.
Po kilku tygodniach bez zabawek Bączek jest mniej samolubny. Chętnie dzieli się zabawkami z innymi dziećmi, oczekując w zamian jedynie poszanowania dla jego własności. Nauczył się dbać o swoje rzeczy. Jeśli dzieci mają zbyt dużo zabawek, nie będą ich doceniać.
I ostatnia sprawa – ważna dla mnie – mniej zabawek oznacza mniej zaśmiecony dom, czystszy i zdrowszy. No i mama szczęśliwsza! A mniej stresu oznacza więcej zdrowia.
Zastanawiam się, jakie Wy pamiętacie zabawki z Waszego dzieciństwa.
Całuski, Brygida.
Pewnego dnia przyniosłam z pracy kilka pustych pudeł i spakowałam wszystkie zabawki. Synek widział co się dzieje, płakał widząc znikające w pudłach zabawki. Moje serce było rozdarte, ale wiedziałam, że robię dobrze. Miał mnóstwo różnych rupieci, ale się nimi nie bawił. Opróżniał po kolei pudła, tylko po to, żeby wyrzucić zawartość na podłogę. Bałagan był przerażający. Porozrzucane zabawki były wszędzie, porzucone i zapomniane.
W chwili obecnej mam pięć spakowanych pudeł pełnych zabawek, o których Maks nawet nie pamięta. Na kilka zabawek, którymi się bawi obecnie, zapracował sobie sam i na pewno będzie je pamiętał, gdy dorośnie.
Teraz ma dziesięć małych samochodzików, piętrowy garaż, kilka instrumentów muzycznych i wielką ciężarówkę. Ma również swoją plastyczną szufladę, pełną kredek, farb, papierków, nożyczek, kleju. Zatrzymałam też wszystkie książki. Ponadto jest posiadaczem ogromnego pudła, które w zależności od potrzeb jest rakietą, statkiem, łodzią podwodną albo garażem. Od czasu do czasu bawi się moim telefonem robiąc zdjęcia, filmiki albo nagrywając głosy. I to wszystko.
Dlaczego myślę, że zabawki nie są potrzebne?
Pamiętam moje dzieciństwo. Miałam trzy lalki, domek dla lalek (który Tato zrobił dla mojej siedem lat starszej siostry), zestaw sklepowy (koszyk z plastykowym jedzeniem) i małe pudełko klocków. Nigdy się nie nudziłam. Najlepsze zabawki były na podwórku. Latem: błoto na ciastka i chleb, rower albo skakanka, zimą: śnieg, sanki, łyżwy. Miałam też dwie fantastyczne koleżanki, z którymi po szkole prowadziłyśmy dom, szpital, restaurację, farmę. Byłyśmy razem na Marsie i Księżycu. Czytałam dużo, ale na własność miałam tylko dwie książki, reszta była z biblioteki. I byłam szczęśliwa!
Po tym, jak zredukowałam liczbę zabawek, mój Bączek znacznie częściej używa swojej wyobraźni. Uśmiecham się widząc go, gdy piecze truskawkowe i ananasowe ciasteczka z playdough (które, nawiasem mówiąc, sam przygotowuje) albo, gdy naprawia maszyny, które istnieją tylko w jego wyobraźni. Uśmiecham się widząc go, gdy dumnie oświadcza, że wszystko posprzątane.
Moje dziecko uczy się kreatywności, rozwija zamiłowanie do muzyki i sztuki. Zwraca większą uwagę na otaczający go świat i rzeczy, które są naprawdę ważne. Spędza więcej czasu rysując i malując. Często oferuje mi swoją pomoc i gotujemy razem.
Po kilku tygodniach bez zabawek Bączek jest mniej samolubny. Chętnie dzieli się zabawkami z innymi dziećmi, oczekując w zamian jedynie poszanowania dla jego własności. Nauczył się dbać o swoje rzeczy. Jeśli dzieci mają zbyt dużo zabawek, nie będą ich doceniać.
I ostatnia sprawa – ważna dla mnie – mniej zabawek oznacza mniej zaśmiecony dom, czystszy i zdrowszy. No i mama szczęśliwsza! A mniej stresu oznacza więcej zdrowia.
Zastanawiam się, jakie Wy pamiętacie zabawki z Waszego dzieciństwa.
Całuski, Brygida.